Azyl w czasoprzestrzeni
Czas pędzi do przodu, ucieka, a wokoło wciąż nowe wyzwania, zadania, cele, projekty i możliwości. Społeczeństwo XXI wieku ma już wręcz obsesję na punkcie czasu, albo raczej jego braku. W szalonym tempie, natłoku bodźców informacyjnych, brakuje ludziom coraz bardziej spokoju, kontaktu z naturą, umiejętności bycia ze sobą samym i ze sobą nawzajem. Pomimo wielu osiągnięć i sukcesów, coraz trudniej jednak o szczery uśmiech, zadowolenie, wzajemne zrozumienie. Małe rzeczy przestają już cieszyć, a równocześnie zaczyna brakować sił, żeby osiągać większe cele. Problemem staje się często identyfikacja źródła złego samopoczucia i tendencja do szukania winnych w otaczającym świecie.
A gdyby to było tak, że każdy z nas jest w centrum „swojego” wszechświata i ma wpływ w dużym stopniu na kreowanie własnej rzeczywistości, poprzez oddziaływanie z otoczeniem i swoje świadome wybory?
W rozmowach z ludźmi bardzo często słyszę, że brakuje im czasu dla siebie, że własne potrzeby muszą jeszcze poczekać i są odkładane na dalszy plan, bo przecież obowiązki, praca, dzieci, rodzina, problemy przyjaciół, zarabianie pieniędzy, kariera, kolejne wyzwania. Aż tyle tego ważnego! Mijają miesiące, lata i wciąż ta sama odpowiedź – o siebie zadbam potem. W efekcie oddalamy się coraz bardziej od naszego wewnętrznego centrum energii, wypalamy je do cna i coraz trudniej określić kim tak naprawdę jesteśmy? czego potrzebujemy ? gdzie jest miejsce, w którym możemy czuć się dobrze, bezpiecznie?
Naszym sprzymierzeńcem jest ciało, które bardzo szybko pokazuje, że wpadliśmy w pułapkę i coś tu nie działa, a wręcz nam szkodzi – zaczyna spinać się, sztywnieć, zaciskać. Pierwszymi sygnałami, które bardzo często bagatelizujemy są np. ból brzucha, ból karku, ból głowy, dolegliwości ze strony kręgosłupa, nadmiernie wypadające włosy, szara, zmęczona cera. Umysł wpada w tryby ciągłej pracy i pojawiają się problemy ze snem. Jeśli pozostajemy nieczuli na utrzymujące się przez dłuższy czas lub ciągle powtarzające się alarmujące sygnały z naszego ciała, nieuchronnie do naszego życia wkroczy choroba. Jest niczym innym jak buntem przeciwko temu jak traktujemy siebie, a jednocześnie szansą, aby się zatrzymać i zastanowić, co możemy zrobić, aby zadbać o zdrowie. Z natury szukamy szybkiego rozwiązania i na skróty, aby jak najszybciej wrócić do trybu zdobywania i wyścigu z czasem. Niestety, to bardzo iluzoryczna i krótkotrwała pomoc, gdyż w ten sposób działamy jedynie doraźnie.
Niezmienny pozostaje fakt, że aby działać, podtrzymywać motywację, w pełni czerpać zadowolenie i radość z życia, potrzebujemy energii, nowych sił, które może zapewnić jedynie utrzymywanie równowagi pomiędzy aktywnością a odpoczynkiem. Nasz organizm potrzebuje wytchnienia codziennie i regularnie, dlatego uwzględnij proszę na liście ważnych spraw do załatwienia, również czas dla siebie - każdego dnia.
Podaruj sobie czasoprzestrzeń na spotkanie ze sobą, wykorzystanie kilku minut dziennie na to, co chcesz robić i co przynosi Ci radość. Na początek poszukaj sobie miejsca, w którym czujesz się dobrze i bezpiecznie, a następnie zadbaj o czas (tyle ile potrzebujesz, żeby pobyć ze sobą). Kierując swoją uwagę, troskę i miłość w swoim kierunku, zaczynasz właśnie zasilać wewnętrzne źródło energii.
Jeśli masz ochotę, możesz zrobić pierwszy krok właśnie teraz:
Usiądź wygodnie, odpręż się, rozluźnij mięśnie, wsłuchaj się uważnie co czuje twoje ciało? jakie odczuwasz emocje? jakie myśli przepływają przez umysł?
Spójrz na nie z pozycji obserwatora, bez oceniania i osądzania.
Zastanów się czego potrzebujesz tu i teraz …
Jeśli chcesz, możesz zapisać wnioski na kartce papieru.
A jutro wróć znowu do swojej czasoprzestrzeni, zadbaj o siebie i praktykuj doświadczanie bycia ze sobą każdego dnia.
Za miesiąc, dwa, trzy sprawdź - co się zmieniło?